Doprawdy nie wiem, dlaczego polskich biskupów tak bardzo zajmuje gnijące w grobie ludzkie ciało.
Zawsze myślałem, że w tym wszystkim chodzi o nieśmiertelną duszę, a doczesna powłoka cielesna jest tylko kostiumem odrzucanym przez nią w momencie śmierci.
Niezależnie od przekonań religijnych jestem zdecydowanym zwolennikiem spopielania ciał. Uważam ten akt za najczystszą i najbardziej wypełnioną szacunkiem formę pożegnania bliskich opuszczających ziemski padół. Obrzydzeniem napawa mnie myśl, że ich ciała mogłyby gnić w grobie i być zżerane przez paskudne robactwo.
Spopieliłem swojego Tatę.
Spopieliłem swoją Mamę.
Sam też chciałbym po śmierci obrócić się w proch.
Jaką komukolwiek może to robić różnicę?
A już w szczególności Panu Bogu?