W ramach postępującej Jobsomanii przeczytałem książkę byłego Senior-Vice-Presidenta Apple Jaya Elliota „The Steve Jobs Way. iLeadership for a New Generation”. Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym facecie i, wbrew temu, co pisze o swoich osiągnięciach po opuszczeniu szeregów Apple, nie spodziewam się, żebym o nim usłyszał. Zajmował się w firmie Steve’a Jobsa kadrami, nieruchomościami i wybranymi sektorami rynku – mówiąc szczerze: niczym istotnym, co miałoby jakikolwiek wpływ na obecną pozycję Apple.
W miarę ubywania Jobsa z działalności publicznej będziemy mieli coraz więcej publikacji ludzi, na których człowiek ten wycisnął takie niesamowite piętno, że osiągnęli później tak wielkie sukcesy, że aż nikt o nich nie słyszał. :-)
Piszę z przekąsem, ponieważ generalnie źle odebrałem tę książkę. To tak, jakbym ja się chwalił, że dwa spotkania z Davidem Allenem tak odmieniły moje życie, iż stałem się najbardziej znanym w Polsce prozaikiem piszącym o metodzie Getting Things Done. Wypowiadam się na temat GTD od czasu do czasu, na pewno częściej niż ktokolwiek inny w naszym kraju, niewątpliwie jest to proza, ale warto dopasowywać własne słowa do rzeczywistości.
Niemniej jednak książkę tę było warto przeczytać dla następujących cytatów:
Steve Jobs nie słyszy słowa „nie” i jest głuchy na „nie da się” i „nie możesz”.
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (7)
Kiedy Steve Jobs rzucił swych najlepszych inżynierów na odcinek supertajnego projektu, jakim było opracowanie iPhone’a, musiał stoczyć prawdziwą batalię. Próba stworzenia telefonu komórkowego przez firmę, która nie miała w tej dziedzinie żadnych doświadczeń, była zaiste monumentalnym wysiłkiem. Jednym z powodów podjęcia tego nieprawdopodobnego wyzwania było to, że wszystkie dotychczasowe telefony wydawały się być zbyt skomplikowane w obsłudze – znakomite zadanie dla człowieka tak oddanego jakości i prostocie w każdym detalu.
Steve zdecydował więc już na samym początku, że telefon komórkowy Apple będzie miał tylko jeden przycisk.
Podczas cotygodniowych spotkań inżynierowie powtarzali mu w kółko, że niemożliwe jest stworzenie jednoprzyciskowego telefonu komórkowego. Za pomocą jednego przycisku nie da się przecież zrealizować takich funkcji jak: włączanie i wyłączanie, regulacja głośności, przełączanie między aplikacjami, wchodzenie do internetu i wielu, wielu innych.
Steve był głuchy na te obiekcje. Jego wymaganie było niezmienne: „Telefon ma mieć tylko jeden przycisk. Wymyślcie, jak to zrobić.”
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (22-23)
Były pracownik Apple Jean-Louis Gasse w tak pamiętny sposób scharakteryzował styl zarządzania Steve’a: „Demokracje nie są zdolne do tworzenia wspaniałych produktów – potrzebny jest kompetentny tyran.”
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (44)
Większość przedsiębiorstw wyraża uznanie swoim pracownikom, organizując drobne uroczystości z okazji urodzin, jubileuszy itp. Ale dla firmy skoncentrowanej na produktach, takiej jak Apple, te celebracje, nagrody i wyróżnienia skupione są wokół firmowych gwiazd i ich dzieł.
Steve szczerze czuje się związany ze swoimi współpracownikami. Nie chodzi tylko o to, że wie, iż bez nich nie dokonałby tych wszystkich wspaniałych rzeczy. On daje im do zrozumienia, że o tym pamięta. Zawsze zadziwiało mnie, jak dalece Steve potrafił posunąć się w okazywaniu uznania swoim ludziom.
Najbardziej niezapomniany przykład takiego podejścia wiąże się ze stwierdzeniem: „Artyści podpisują swoje dzieła.” i decyzją wytłoczenia na wewnętrznej stronie obudowy pierwszych komputerów Apple Macintosh podpisów wszystkich członków zespołu, który pracował nad tym urządzeniem.
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (73)
Któregoś dnia towarzyszyłem Steve’owi w jego „niezapowiedzianym obchodzie zarządczym”. Poszliśmy do pakowalni. Steve uważał, że produkty Apple nie są przygotowywane do wysyłki dostatecznie szybko i dokładnie. Swoim zwyczajem wszedł wówczas w rolę opuszczającego fabrykę urządzenia. Opisując, co odczuwa, pojawił się w pomieszczeniu, po czym na oczach osłupiałego personelu dał się zapakować i okleić. W ten sposób mógł przemyśleć, jak cały proces wysyłki może być realizowany lepiej i szybciej.
Większość pracowników pakowalni wyraźnie czuła się nieswojo widząc to przedstawienie, ale okazało się, że naprawdę pozwoliło ono zoptymalizować wydajność tego działu fabryki.
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (76-77)
„W życiu nie jest ważne to, co ci się przydarza. Ważne jest, jak na to reagujesz” – David Neeleman, założyciel linii lotniczych JetBlue
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (129)
W swojej autobiografii Steve Wozniak ujawnia, dlaczego potrzebował niepowstrzymywalnego Jobsa. Wozniak konstruował właśnie to, co miało stać się pierwszym komputerem Apple, i chciał użyć układów pamięci DRAM firmy Intel, ale były one wówczas dla niego zbyt kosztowne. Jobs powiedział: „Ja to załatwię”. Zadzwonił do Intela i przekonał kogoś z marketingu, żeby dał mu te układy za darmo. Wozniak był jednocześnie oniemiały i pełen wdzięczności: „Nigdy bym tego nie zrobił. Byłem stanowczo zbyt nieśmiały”. Ale dla Jobsa nie było sprawy. Kilka lat wcześniej, będąc jeszcze nastolatkiem, udało mu się dodzwonić bezpośrednio do współzałożyciela firmy Hewlett-Packard Williama Hewletta, który, zaintrygowany, poświęcił pół godziny na rozmowę z nieznanym młodzieńcem i na dodatek zaoferował mu praktykę wakacyjną w swoim legendarnym przedsiębiorstwie.
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (134)
Na 10 grudnia 1996 roku wyznaczono datę słynnego pojedynku w Corralu O.K. Steve (Jobs) i Jean-Louis (Gasse) zostali zaproszeni do przedstawienia swoich propozycji w finałowej sesji-rozgrywce, jeden po drugim, w Hotelu Garden Court w Palo Alto – niecodziennym miejscu wybranym dla zmylenia wścibskich reporterów.
Steve przybył ze swoim geniuszem z dziedziny systemów operacyjnych Avie Tevanianem i zajął miejsce naprzeciw Gila (Amelio) i Ellen (Hancock). Siedzący z boku ekspert Apple do spraw oprogramowania Wayne Meretsky tak opisuje, co się wydarzyło: „Prezentacja Steve’a była całkowicie skierowana do Gila, tak jakby w pokoju nie było nikogo innego. Płynnie wychwalał zalety oferowanego przez siebie systemu operacyjnego”, wypunktowując jego najważniejsze cechy, które sprawiały, że był on najlepszym wyborem dla Apple. Następnie na przyniesionym ze sobą laptopie zademonstrował, że system operacyjny NeXTStep jest w stanie bez problemu odtwarzać dwa filmy wideo jednocześnie… A potem uruchomił jeszcze trzy filmy. Pięć strumieni wideo jeden obok drugiego na jednym komputerze! Wszyscy zgromadzeni zrozumieli, jak cenne dla Apple może być oprogramowanie oferujące taką moc przetwarzania.
Wayne opowiada dalej: „Steve usunął wszelkie przeszkody. Jego, przeprowadzona wspólnie z Avie, prezentacja udowodniła raz jeszcze, że jest czołowym sprzedawcą i oratorem w biznesie technologicznym. Gasse przybył sam, bez prezentacji, gotowy jedynie do odpowiadania na zadawane przez komisję pytania”. Przeliczył się, sądząc, iż Apple nie ma innego wyboru niż jego BeOS. Nie uważał za stosowne przedstawić argumentów, dlaczego BeOS i tylko BeOS jest rozwiązaniem, którego potrzebuje Apple.
Jak podsumowuje Wayne Meretsky: „W tej sytuacji decyzja, żeby wybrać ofertę NeXT, a nie Be Inc., była tylko formalnością.”
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (136-137)
Wielokrotnie słyszałem z ust Steve’a samochodową anegdotę, która służyła wyjaśnieniu, dlaczego wyroby Apple wyglądają i działają tak dobrze. „Na wystawie widzisz nowy projekt samochodu” – zwykł opowiadać Steve. – „Bez dwóch zdań – wspaniały. Rewelacyjna linia nadwozia. Cztery czy pięć lat później ten sam samochód trafia do salonów, pojawia się w reklamach telewizyjnych i wygląda okropnie. Dziwisz się wówczas: co się stało? Przecież wydawało się, że uchwycili istotę piękna. Tak, uchwycili, ale potem wypuścili”.
A potem Steve przedstawiał swoją wersję, jak do tego mogło dojść: „Gdy projektanci zanieśli swoje wspaniałe dzieło inżynierom, ci powiedzieli: ‚Nie ma mowy, nie da się’. I pozwolono inżynierom zrobić to, co jest ‚możliwe’ i zanieść technologom. A technologowie powiedzieli: ‚Nie damy rady tego wyprodukować.'”… Steve lubił kończyć samochodową anegdotę następującymi słowami: „Wyrwali porażkę z paszczy zwycięstwa”.
Jay Elliot „The Steve Jobs Way” (148-149)
Jedna myśl w temacie “Jobsomania”