Telewizja pokazała, a uczeni podchwycili,
Że jednemu psu gdzieś w Azji można przyszyć łeb od świni.
Tak kiedyś proroczo śpiewał Jacek Kleyff, ale nie o psie z głową świni traktuje ten wpis.
Trzy dni temu telewizja opowiedziała mi tragiczną historię człowieka, który był leczony w szpitalu i został z tego szpitala wypisany. Następnie stanął przed komisją lekarską KRUS-u lub ZUS-u i komisja ta orzekła, że jest zdrowy i zdolny do pracy. Niestety po dwóch tygodniach niewłaściwie zdiagnozowana choroba podjęła kontratak i doprowadziła do śmierci swojej ofiary. Wówczas to komisja lekarska wydała nowe orzeczenie i stwierdziła, że zmarły nie jest już zdolny do pracy. Trudno odmówić logiki takiemu postanowieniu.
W całej tej historii najbardziej kuriozalna wydała mi się wypowiedź przedstawicielki KRUS-u lub ZUS-u:
„Fakt zgonu uznaliśmy za pogorszenie stanu zdrowia.”
W gruncie rzeczy bardzo podoba mi się taka, jakby zaczerpnięta z montypythonowskiego skeczu o martwej papudze, interpretacja. Dzięki niej przestałem bać się śmierci – wszak będzie to tylko pogorszenie stanu mojego zdrowia. Niewykluczone nawet, że jest na to jakieś lekarstwo…