W portalu Gazeta.pl (Internetowe Targi Edukacyjne 2009) ukazał się artykuł pod tytułem „Dr przed nazwiskiem się opłaca”. Czytamy tam między innymi:
Po co doktorat?
Chociażby po to, aby wybić się z tłumu. A także dlatego, że we współczesnym świecie tytuł „mgr” przed nazwiskiem już przestaje wystarczać. Warto jednak pamiętać, że nie każdemu doktorat pomaga w karierze. Dlatego zrobieniem studiów III stopnia powinni się zainteresować raczej ci, którzy szukają zatrudnienia w branży związanej z tematem swojej rozprawy doktorskiej.
Żyję we współczesnym świecie i odnoszę wrażenie, że przed nazwiskiem w zupełności wystarcza mi moje imię. Przyznaję się bez bicia, że kiedyś na mojej wizytówce przed imieniem pojawiał się mgr inż., ale nie przypominam sobie, żebym coś na tym zyskał. Przekonałem się, że do zmieniania rzeczywistości tytuły nie są mi potrzebne, a w przypadku kontaktów biznesowych świadczą raczej o barierze oficjalności przeszkadzającej w robieniu dobrych interesów. Znacznie łatwiej jest rzucać wyzwanie światu z Andrzejem lub Panem Pawłem niż z Kolegą Docentem, Panem Doktorem, czy Panem Profesorem Doktorem Habilitowanym Inżynierem.
Nie jestem przeciwny zdobywaniu rzetelnej wiedzy, prowadzeniu badań i podsumowywaniu ich rozprawami naukowymi. Uważam tylko, że uzyskany w ten sposób stopień naukowy powinien być miłą dekoracją, a nie celem samym w sobie.