Czasami mamy wątpliwą przyjemność rozmawiać z niepoprawnym gadułą. Mówi taki, co mu ślina na język przyniesie, w nieskończoność rozwija i pogłębia temat, ubarwiając swój wykład fraktalnymi dygresjami, które często pozwalają mu płynnie przejść do kolejnego zagadnienia.
Jedną ze znanych metod radzenia sobie w takich sytuacjach jest zdezorientowanie tokującego rozmówcy całkowicie abstrakcyjną uwagą nie na temat. Na przykład facet ze szczegółami przedstawia jedynie słuszny pomysł na rozwiązanie problemów komunikacyjnych Warszawy, a ty, ni z gruszki, ni z pietruszki, mówisz: „w Sydney dochodzi już dziewiąta” albo „arbuzy są czerwone w środku, a zielone na zewnątrz”.
Sposób ten nie daje stuprocentowej gwarancji sukcesu, jednak w wielu przypadkach jest skuteczny.
Spróbuj sam (ale może nie przy świątecznym stole).