Pewnego razu musiałam spędzić kilka godzin w poczekalni na lotnisku. Kupiłam więc sobie książkę do poczytania i ciasteczka, żeby coś w międzyczasie przekąsić. Obok mnie usiadł jakiś mężczyzna i też zatopił się w lekturze.
Ponieważ nieco zgłodniałam, wzięłam pierwsze ciasteczko z pudełka, które stało na stoliku. Jakież było moje zdziwienie, gdy mój sąsiad też wziął ciasteczko. „Co za bezczelny typ” – pomyślałam. – „Nawet nie spytał, czy może się poczęstować!” Gdybym była w gorszym nastroju, to chyba bym mu przyłożyła. Ale tymczasem postanowiłam nie reagować.
No i czego się można spodziewać po facecie? Za każdym razem, gdy sięgałam po ciasteczko, on też, bez żenady, częstował się, nie przerywając lektury. Coraz bardziej wzbierała we mnie złość, ale nie chciałam robić sceny w zatłoczonej poczekalni.
I nadeszła ta chwila, kiedy w pudełku zostało tylko jedno ciasteczko. „Ha!” – pomyślałam sobie. – „Co teraz zrobisz, palancie? Bezwstydnie zeżresz nawet to ostatnie ciasteczko, czy stać cię na choć odrobinę przyzwoitości?”
Mężczyzna sięgnął do pudełka, przełamał ciasteczko na pół i zjadł swoją część. Tego było już za wiele. Poderwałam się, spakowałam swoje rzeczy i poszłam wzburzona w kierunku bramki prowadzącej do mojego samolotu.
Gdy samolot uniósł się w powietrze, postanowiłam powrócić do przerwanej lektury, żeby całkiem wymazać z pamięci tę nieprzyjemną przygodę. Sięgnęłam do torebki po książkę i oniemiałam. Było tam fabrycznie zapakowane, nienaruszone pudełko moich ciasteczek.
Nigdy przedtem nie czułam takiego wstydu. Ten miły mężczyzna bez żalu i złości podzielił się ze mną swoimi ciasteczkami, a ja, tryskając jadem nienawiści, zjadłam, co nie moje i nawet nie podziękowałam! Tę nauczkę będę pamiętała do końca życia.
Na podstawie „The cookie story told in pictures”.
Jedna myśl w temacie “Ciasteczka”