Tak, wiem, twój samochód ma „200 na liczniku”. Mój też, ale to nie powód, żeby wszystkim i wszędzie to udowadniać. Jedź wolniej, ponieważ dzięki temu możesz:
- Sporo zaoszczędzić na kosztach coraz droższego paliwa.
- Uratować komuś życie – podobno prawdopodobieństwo śmierci przechodnia potrąconego przez samochód podwaja się przy wzroście prędkości pojazdu z 50 do 60 km/godz.
- Przybyć na czas – oczywiście jeśli wyjedziesz parę minut wcześniej.
- Zmniejszyć stres – szybka jazda wymaga znacznie większego skupienia i wysiłku. Czyż nie lepiej dotrzeć do celu podróży z uśmiechem na twarzy, niż z zaciśniętymi ze złości zębami.
- Uprościć swoje życie poprzez zmniejszenie ryzyka uczestnictwa w wypadku samochodowym lub napotkania ukrytego w krzakach funkcjonariusza z suszarką. Po co w ogóle tak gonić? Zwolnij i rozkoszuj się życiem.
A oto kilka sposobów na wolniejszą jazdę:
- Słuchaj relaksującej, spokojnej, ale nie usypiającej muzyki. Takiej, jaką lubisz.
- Ignoruj wariatów. Ustąp im drogi, uśmiechnij się ze współczuciem, kiedy wymuszą na tobie pierwszeństwo. Jakżeż zasupłane i pełne kompleksów musi być ich życie, skoro tak się zachowują.
- Wyjedź parę minut wcześniej, żebyś nie musiał się spieszyć. Jeśli dotrzesz na miejsce przed czasem, przespaceruj się albo poczytaj zabraną ze sobą lekturę.
- Wykorzystuj czas podróży do przemyślenia swojego życia, zamierzeń i dotychczasowych dokonań.
- Trzymaj się prawej strony i przepuszczaj tych, którzy pędzą na złamanie karku.
- Rozkoszuj się jazdą. Niech to będzie jeszcze jedno przyjemne doświadczenie. Wszak podróż jest równie ważna jak cel, do którego zdążasz.