Czasami na 99% jesteś pewien, że za wyszczerzonymi w twoim kierunku zębami albo okrągłymi słowami tylko z pozoru kryje się życzliwość, a tak naprawdę wymuszone są one sytuacją albo konwenansami. Zaczynasz mieć wówczas pretensję do szczerzącego się kolegi i zaczynasz go uważać za palanta, karierowicza i obłudnika.
Ja mam na to inny sposób. Niezależnie od intencji uśmiechającej się do mnie lub kadzącej mi osoby, nie staram się niczego domyślać i prostolinijnie traktuję takie zachowanie jako szczere. A skoro ja tak uważam, to – jak za dotknięciem magicznej różdżki – uśmiechy te i słowa stają się dla jeszcze jedną radością, która mnie spotyka.
Wszak w dużym stopniu świat jest taki, jakim my go widzimy.