Co w mediach piszczy?

Przypadkowe społeczeństwo wchłania medialną papkę bez przełykania. Jeśli jednak jesteś choć trochę myślącym osobnikiem, zapewne zastanawia cię czasem, dlaczego publikatory uparcie rozpowszechniają niektóre informacje, a innych nie.

Jakie są kryteria doboru wiadomości pojawiających się w telewizji, na pierwszych stronach gazet i w internecie?

Jeżeli wydaje ci się, że to wszystko dzieje się przypadkowo, to znaczy, że nie zdajesz sobie jeszcze sprawy z istnienia Matriksa, który kształtuje twoją rzeczywistość informacyjną.

Matriks ten nie jest niestety sensacyjnym wymysłem wyznawców teorii spiskowych, ale realnym polem siłowym bezustannie kształtującym przekaz medialny. Główne siły (czy też filtry) wpływające na dobór publikowanych wiadomości opisał w „The Propaganda Model: An Overview” Noam Chomsky, a ja jedynie pozwalam sobie je krótko wyliczyć:

  1. Siła właściciela. Każdy publikator stanowi czyjąś własność. Nie do pomyślenia jest rozpowszechnianie informacji kalających własne gniazdo lub jego interesy. Co ciekawe, w związku z globalizacją i koncentracją kapitału ośrodków właścicielskich jest coraz mniej. Krok po kroku kolejne redakcje wchodzą w skład ograniczonej grupy ogólnoświatowych konglomeratów medialno-przemysłowych.
  2. Siła reklamodawcy. Reklama jest najważniejszym składnikiem budżetu każdego publikatora. Wycofanie się istotnego „sponsora” to katastrofa, na którą żadna redakcja nie może sobie pozwolić…
  3. Siła zaraźliwego źródła. Nikogo nie stać na to, żeby wszędzie wysyłać reporterów. Kieruje się więc ich tam, gdzie można zdobyć poczytne treści z pierwszej ręki. Istotniejsza od rzetelności źródła jest zaraźliwość strzępów informacji, które ono przekazuje, przekładająca się na oglądalność i liczbę odsłon. Szczególnie zaraźliwe są informacje dotyczące wzajemnego wyrządzania sobie krzywdy przez ludzi, dlatego królują relacje z wojen, zamieszek, stadionów piłkarskich i sportowych bijatyk.
  4. Siła negatywnego odbiorcy. Czytelnicy, słuchacze i widzowie zgadzający się z prezentowanymi przez publikatory treściami nie są groźni. Kłopot pojawia się wtedy, gdy dziennikarz nadepnie na odcisk komuś, kto potrafi zorganizować głośny protest lub akcję odwetową. Dlatego na przykład w Polsce nikogo nie dziwi wielka ostrożność mediów w opisywaniu niezgodnych z prawem działań Kościoła Katolickiego, natomiast bez żenady można wdeptywać w śnieg drogowców, których znów zaskoczyła zima.
  5. Siła publicznego wroga. Demonizowanie pewnych symboli zła jest stałym motywem przewodnim współczesnego krajobrazu medialnego. Niezależnie od tego, co zrobi aktualny „Doktor Samo Zło”, będzie to wykorzystane przeciwko niemu. Żeby nie stracić pracy, dziennikarz nie może przekazać nic pozytywnego o takim łotrze, ani nic negatywnego o walczących z nim „naszych chłopcach”, którym na przykład dron wymknął się spod kontroli i rozniósł w strzępy jakieś wesele na pustyni…

To tyle na ten temat. Właśnie połknąłeś czerwoną pigułkę… ;-)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.