Przyszłość jest niewiadomą.
Co prawda może przynieść wiele radości, ale może też przywlec nieszczęścia.
I co wtedy?
Co zrobisz, gdy przydarzy ci się coś niedobrego?
A cóż to może być?
Może złamiesz nogę… Albo stracisz pracę… Albo nie zdasz egzaminu… Albo dostaniesz raka mózgu… Albo cię okradną… Albo terroryści zaatakują twoje miasto… Albo…
Tysiące możliwości, a ty je wszystkie musisz przeanalizować i przerazić się swoją niemocą wobec zatrważającego świata…
Zastanów się jednak, w jaki sposób możesz zaradzić tym czającym się nieszczęściom, poświęcając ich rozpamiętywaniu swój czas.
Odpowiem ci: W ŻADEN!
Dlaczego?
Dlatego, że tych potencjalnych możliwości jest zbyt wiele. A szansę ziszczenia się ma tylko jedna lub dwie. I i tak nie będziesz do nich dobrze przygotowany, ponieważ twoje martwienie się było zbyt rozproszone. Próbowałeś ogarnąć wszystko, co może stanąć ci na drodze, zamiast skupić się na tym, co naprawdę wydarza się w tej chwili i może mieć dobre lub złe konsekwencje w przyszłości.
To tak, jakbyś stał na boisku i zastanawiał się, w jaki sposób nie uda ci się strzelić gola przeciwnikowi, gdy tymczasem ten właśnie przeciwnik przebiega obok ciebie, pędząc z piłką w kierunku twojego pola karnego. A ty ani me, ani be, ani wślizgu-mizgu…
Jakże prawdziwe jest powiedzenie, które pierwszy raz usłyszałem w filmie „American Beauty”:
„Dziś jest pierwszy dzień całej reszty twojego życia.”
Jeżeli spędzisz ten dzień na zamartwianiu się, nie zyskasz nic. Następne dni będą, jakie będą i niewiele możesz na to poradzić. Tymczasem stracisz dzień, który mogłeś zyskać, ale wolałeś utopić w beczce z troskami – w większości bezpodstawnymi i wydumanymi.
Rachunek jest prosty: marnując każdy dzień… marnujesz każdy dzień!
Ale nie tylko. Wytrwale uczysz swój mózg negatywnego postrzegania świata, a to coraz bardziej wpływa na twój nastrój i zdolność do działania.
Jeśli masz takie skłonności i jesteś inteligentnym człowiekiem (a na pewno jesteś, bo głupole nie myślą o przyszłości), powiedz sobie:
„Dość tego, do licha!”
I świadomie, z pełną determinacją, na jaką cię stać (a wiem, że stać cię na wiele), zacznij kasować ze swojej głowy te nieuzasadnione, czarne spekulacje na temat tego, co może się jeszcze złego wydarzyć.
Wyimaginowane troski same nie znikną – musisz je odimaginować, wręcz wymłotkować!
A zatem – do młotka! :-)