Licznik bije.
Liczy w dół.
Białe cyfry na czarnym tle mówią, ile ci jeszcze zostało do końca:
- znaków do wystukania na klawiaturze – czy zatem warto wdawać się w bezsensowną kłótnię internetową z drugim, równie zapalczywym kogutem?
- słów do wydobycia z gardła – czy zatem warto nasączać je nienawiścią i żalem, zamiast miłością i otuchą?
- chwil odmierzanych uderzeniami twojego serca – czy zatem warto je bezmyślnie spędzać na kanapie przed telewizorem?
Licznik bije, ale ty do ostatniego momentu nie będziesz wiedział, kiedy się wyzeruje…
W młodości odnosisz wrażenie, że jesteś nieśmiertelny i twój świat będzie trwał w nieskończoność. Im jesteś starszy tym bardziej zdajesz sobie sprawę z jego ograniczoności i wydaje ci się, że cyfry zmieniają się coraz szybciej. Ale to tylko złudzenie…
Ważne jest to, że każde następne tyknięcie licznika jest jednocześnie darem i wyzwaniem. Darem, bo przecież mogłoby go nie być, a wyzwaniem, ponieważ ten znak, to słowo czy ta chwila mogą być lepsze i mądrzejsze od wszystkich poprzednich.
Pamiętaj:
Licznik bije i szkoda, żeby zliczał jedynie głupoty.