W takie dni jak dziś (nie pytaj mnie, dlaczego) zastanawiam się, jak to jest z tym czasem. Podobno płynie, podobno nieprzerwanie, ale skąd płynie, gdzie jest jego źródło i do jakiego morza wpada, tego nikt mi jeszcze nie wyjaśnił.
Ciekawi mnie też, dlaczego pojawiamy się znienacka w tym strumieniu chwil i czy czas porywa nas do oceanu wieczności, gdy odchodzimy z tego świata.
A może to nie my płyniemy w czasie, tylko czas przepływa przez nas wyciskając piętno na naszym ciele i umyśle, rzeźbiąc w nich meandrowe wąwozy i nieregularne pagórki i pozostawiając po sobie osobliwe ostańce. Gdzie w takim razie podziewa się to, co zostaje wypłukane? Na przykład złudna fascynacja światem, z którą wszyscy się rodzimy, ale z którą niewielu umiera? Albo wiara we własne siły i lepszą przyszłość?
Niezależnie od tego, jak to jest z tym czasem, warto bez skrupułów zadbać o jego jak najlepsze wykorzystanie – tu i teraz. Bo czasu, tak jak i Wisły, nie da się zawrócić. Ani kijem, ani nawet pompą strażacką.
Zatem:
Dbaj o każdą chwilę niezależnie od tego, czy to ty płyniesz przez nią, czy ona przenika przez ciebie!