Jako rodzic głęboko ubolewam nad tym, że każde dziecko musi się przewrócić, sparzyć i zachłysnąć wodą. Można tłumaczyć, pokazywać, przedstawiać przykłady i wynikające z nich konsekwencje, a młody człowiek i tak musi popełnić ileś tam błędów w życiu, żeby zdobyć doświadczenie. Dobrze, jeśli te błędy są jedynie bolesną nauczką, a nie wydarzeniem, które rujnuje całe życie.
Czy jest wobec tego coś, co rodzice mogą zrobić dla swoich dzieci?
Myślę, że tak. Z moich obserwacji wynika, że w procesie wychowawczym najistotniejszą rolę odgrywa dawanie przykładu: postępowanie zgodnie z głoszonymi poglądami opartymi na prawdzie, moralności i przekonaniu, że w zdecydowanej większości ludzie są z natury dobrzy. To jest inwestycja, która kiedyś zaprocentuje. Kiedy? Nie wiem, ale że zaprocentuje, tego jestem pewien.