Coraz częściej pojawiają się opinie, że nie da się ochronić treści elektronicznych przed nielegalnym kopiowaniem. Ostatnio z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Kevina Kelly, gdzie zdefiniowane zostały atrybuty treści elektronicznych, za które w przyszłości klienci będą chcieli zapłacić:
- bezpośredniość i natychmiastowość – treści z pierwszej ręki przekazywane w czasie rzeczywistym;
- indywidualizacja – treści „skrojone na miarę”, przeznaczone dla konkretnej osoby;
- interpretacja – treści interpretujące informacje, które są przedstawione w sposób nieczytelny dla przeciętnego użytkownika (dobrym przykładem mogą tu być podręczniki wyjaśniające, jak za pomocą oprogramowania Microsoft Office uzyskać oczekiwany rezultat);
- autentyczność – treści pochodzące ze źródeł gwarantujących oryginalność, legalność i najwyższą jakość;
- dostępność – treści pochodzące ze źródeł gwarantujących ich dostępność dzięki elastycznemu i wszechstronnemu systemowi dystrybucji;
- ucieleśnienie – reprezentacja treści elektronicznych w świecie rzeczywistym (luksusowo wydana książka w skórzanej oprawie, koncert zespołu muzycznego);
- mecenat – odbiorcy CHCĄ płacić twórcom, których kochają (udowodniła to ostatnio grupa Radiohead, nie określając ceny opublikowanych w Internecie utworów; ludzie płacili, mimo że nie musieli);
- odnajdywalność – w przepastnych otchłaniach internetu to, czego nie można znaleźć, jest nic niewarte, zatem użytkownicy będą skłonni zapłacić za skuteczne mechanizmy docierania do pożądanych treści.
Na podstawie „Better Than Free”.