Drakhar spytał mnie w komentarzu do wpisu Nie spóźniaj się: „A co z tzw. akademickim kwadransem? Posiadacie jakiś uznawalny czas spóźnienia, chociażby to ‚słynne’ 15 minut? 5 minut?”
Moim zdaniem kwadrans akademicki, który początkowo był formą uwzględnienia nadzwyczajnych okoliczności mogących spowodować spóźnienie, przeistoczył się w instytucję rutynowego nadużywania cierpliwości osób punktualnych.
Jakoś nikt nie liczy na to, że ekspres Warszawa-Kraków (przez Włoszczowę) zaczeka 15 minut na podróżnych, natomiast wiele osób uważa, że przyjście 15 minut po umówionej godzinie wcale nie stanowi spóźnienia.
To jest nie w porządku. Czy pociąg zasługuje na większy szacunek niż ja?