Jak się okazuje, wiele moglibyśmy nauczyć się od Wikingów w dziedzinie wydajności, nowoczesnego zarządzania i doprowadzania spraw do końca.
Pierwszą rzeczą, którą można zauważyć, jest to, że Wikingowie nadawali sobie dobrze brzmiące nazwiska – na przykład Ingvar Daleko-Podróżujący czy Styrbjorn Sterki, Zdobywca Jomsborga. Nikt nie traktowałby poważnie Ingvara Daleko-Podróżującego, gdyby ten nazywał się Jan Kowalski, Młodszy Asystent Księgowy w Dziale Zwolnień. Nazwisko mówi o tobie wszystko. Musisz się postarać, żeby podwładnym kojarzyły się z twoją osobą takie przymiotniki, jak „okrutny” albo „dzikim-wzrokiem-patrzący”. To załatwi część problemów z ludźmi.
Drugą pożyteczną wiedzą, którą posiedli Wikingowie, była umiejętność pozostawania przez długi czas tam, gdzie nie byli mile widziani. W związku z tym można z powodzeniem zaliczyć ich do grona pierwszych konsultantów biznesowych. Pojawiali się niewzywani i nieproszeni, rozkazywali gospodarzom, co ci mają robić, po czym uciekali z całą gotówką. Ponadto Wikingowie byli pionierami w dziedzinie podróży biznesowych i wrogich przejęć.
Po trzecie Wikingowie nosili hełmy wyposażone w rogi i spędzali większość swojego życia na długich, złowrogo wyglądających, drewnianych okrętach. Wbrew pozorom takie postępowanie może mieć zastosowanie również i w dzisiejszych czasach. Wyobraź sobie, jakie wrażenie zrobiłbyś na współpracownikach, którzy – wchodząc do twojego biura – zauważyliby na drzwiach wywieszkę „Sprytny Elmont, Obrońca Północnego Królestwa”, a po ich otworzeniu ujrzeliby ciebie siedzącego w miniaturowej kopii łodzi Wikingów, odzianego w futrzane ubranie i hełm z rogami. Z pewnością nie ośmieliliby się – na prośbę o „Prognozę Sprzedaży w Czwartym Kwartale” – odpowiedzieć na odczepnego „Przygotuję na koniec tygodnia.”
Tylko poważne podejście do pracy pozwoli ci uzyskać poważne rezultaty!
Na podstawie „Viking Productivity”.
Jedna myśl w temacie “Wikingowie w biznesie”