Cała idea zbierania autografów (podpisów) sławnych ludzi jest według mnie dziwaczna. Jaką dodatkową wartość niesie posiadanie książki podpisanej osobiście przez autora? Czy przez to myśli w niej zawarte są lepsze, mądrzejsze, zabawniejsze, bardziej interesujące? Piłka podpisana przez polskich piłkarzy, kurząca się na półce z pewnością nie jest lepsza od piłki, którą ojciec raz na tydzień gra z synem na trawniku przed domem. Własnoręczny podpis jest istotny tylko wtedy, gdy widnieje na czeku lub pod dokumentem urzędowym (ma wówczas znaczenie prawne).
Zrezygnujmy z martwych, często bezmyślnie zbieranych pamiątek na rzecz własnej aktywności i poszukiwania wartościowych treści w świecie, w którym rozpanoszyła się pusta forma.
TesTeq – Krzysztof Wysocki