Przedszkole czy poważny biznes?

INFORMATYCZKA-150x150„Te młode to tylko chcą, żeby je po główkach głaskać i po pleckach poklepywać, a robić nie ma komu!” – powiedziałby Ferdynand Kiepski, słysząc medialną agitację na temat konieczności tworzenia „przyjaznego środowiska pracy”. Nie przeczę, że istnieją toksyczni szefowie, którzy w swoim folwarku urządzają podwładnym piekło. I to jest karygodne. Ale nie dajmy się zwariować! Celem pracy każdego pracownika jest realizacja celów organizacji i stąd powinno wynikać jego dobre samopoczucie, a nie stąd, że w sali konferencyjnej może pograć w piłkarzyki.

W dyskusjach na temat stosunków panujących w firmach często przytacza się – jako pozytywny przykład i argument – anegdotę z wczesnego etapu rozwoju koncernu Google. Sfrustrowany założyciel firmy Larry Page powiesił w firmowej kuchni karteczkę z informacją, że w pewnych przypadkach wyniki wyszukiwania są bezsensowne. Notatkę tę przeczytał jeden z programistów i z własnej inicjatywy poprawił kod. A potem zapomniał o całej sprawie. Ta „bezinteresowna” gotowość do rozwiązania problemu, którą się wykazał, ma ponoć – w opinii propagatorów „przyjaznego środowiska pracy” – świadczyć o tym, że w powietrzu unosiło się tam wówczas silne poczucie przynależności i bezpieczeństwa. Argumentują oni, że programista ten, nie bacząc na profity, przejął inicjatywę i wziął się do roboty dlatego, że w Google stworzono odpowiednią atmosferę.

Nic bardziej mylnego!

Atmosfera odpowiedzialności za produkt nie wynika ze stawiania w firmowych pomieszczeniach świeczek zapachowych albo przyzwalania na przyprowadzanie piesków i kotków do biura. Jest wynikiem dobrej rekrutacji, w wyniku której dwóch komandosów dobiera sobie kolejnych członków teamu dorównujących im determinacją i umiejętnościami.

Takie „bezinteresowne” zachowania są naturalne w niewielkich zespołach (ta anegdota pochodzi z czasów, kiedy firma Google dopiero startowała), w których pracują super specjaliści doznający orgazmu, kiedy rozwiążą jakiś trudny problem. A im on jest trudniejszy, tym przyjemność większa. Kwestia bezpieczeństwa i walidacji swojej pozycji w zespole wcale nie wynika z publicznie wyrażanych pochwał, tylko właśnie z profesjonalnej satysfakcji – zadowolenia z dobrze wykonanej roboty.

Pamiętaj! Skuteczny pracownik staje się szczęśliwy wtedy, kiedy wie, że robi coś pożytecznego, a nie wtedy, kiedy jest dopieszczany zgodnie z wytycznymi działu HR.

I nie zrozum mnie źle: tu nie chodzi o tworzenie folwarku, w którym szef „zachęca” załogę do wysiłku batem. Nie chodzi też o tworzenie przedszkola, w którym opiekun umila podopiecznym pobyt za pomocą coraz to wymyślniejszych rozrywek. Chodzi o powrót do normalności, w której prawdziwe zespoły buduje się za pomocą wspólnie osiąganych, prawdziwych celów, a nie integracyjnych gier i zabaw towarzyskich. Powodzenia!

* * *

Jeśli podał ci się ten artykuł

albo

ZOSTAN-PATRONEM-BBS-2000x200

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.