Miesiąc: Sierpień 2010

Rozbieranie Kindelki – Kindle 3 Unboxing

Od samego rana Kindelek niespokojnie miotał się po mieszkaniu, ale gdy po południu zobaczył w moich rękach brązowe pudełko oklejone firmową taśmą Urzędu Celnego, z wrażenia otworzył swoją okładkę i w niemym zachwycie przypatrywał się rozbieraniu Kindelki – czyli wydobywaniu jej z opakowania:

K3UNBOX0

Czarnulka smacznie sobie spała w pudełeczku, czekając na pocałunek królewicza, który obudzi ją do życia:

K3UNBOX1

Kindelkowe pudełko jak zwykle zawiera czytnik, kabel USB i amerykańską ładowarkę sieciową oraz skróconą instrukcję obsługi:

K3UNBOX2

Po wyjęciu Kindelki z opakowania Kindelek zaprosił ją, żeby się ogrzała w jego okładce:

K3UNBOX3

Kindelka jest niższa…

K3UNBOX4

…i węższa od swego poprzednika:

K3UNBOX5

Wykonując tę figurę, Kindelek przewrócił się na Kindelkę, ale obojgu nic się nie stało i po chwili wspólnie pozowali do kolejnych zdjęć:

K3UNBOX6

Kindelka nawet położyła się na Kindelku. Na jej ekranie cały czas wyświetlona była instrukcja pierwszego uruchomienia – obraz, który pozostawiono na wyświetlaczu w fabryce (elektroniczny papier nie wymaga zasilania, jeśli prezentowana treść się nie zmienia):

K3UNBOX7

Plecy Kindelka są metalowe – w dotyku zimne i śliskie, plecy Kindelki wykonano z materiału antypoślizgowego. W nowej wersji czytnika wszystkie złącza i boczne przyciski przeniesiono na dolną krawędź urządzenia (sterowanie głośnością dźwięku, gniazdo słuchawkowe, mikrofon (obecnie niewykorzystywany), gniazdo USB/zasilania, włącznik oraz diodę sygnalizującą stan procesu ładowanie akumulatora):

K3UNBOX8

Klawiatura Kindelki jest mniejsza, ale… moim zdaniem wygodniejsza. Zmniejszenie odległości pomiędzy klawiszami jest nieodczuwalne, brak klawiszy numerycznych nie doskwiera zbytnio, a przeniesienie klawiszy Home, Menu, Back i sterowania kursorem okazało się znakomitym pomysłem. Najlepsze jest jednak zastąpienie niewygodnego prztyczka nawigacyjnego kwadratowym klawiszem, którego krawędzie służą do przemieszczania kursora, a środek do „klikania”:

K3UNBOX9

Ekran Kindelki jest rzeczywiście jaśniejszy, a wyświetlane litery ciemniejsze (do wyboru mamy trzy kroje czcionek):

K3UNBOXA

Wielbiciele tajemnic mogą czytać małym drukiem:

K3UNBOXB

Osoby o gorszym wzroku mogą powiększyć litery aż do przesady:

K3UNBOXC

Obrazy czarno-białe pozwalają dostrzec nieco większą kontrastowość ekranu Kindelki:

K3UNBOXD

Także odwzorowanie stopni szarości wydaje się być milsze oku w nowej wersji urządzenia:

K3UNBOXE

Kindelkowy parytet

Kiedy mój Kindelek dowiedział się od Pawła Wimmera o nowej wersji Amazon Kindle („Jeszcze tańszy Kindle”), zaczął być podejrzanie niespokojny. Wydawało mi się nawet, że co pewien czas na jego ekranie migał napis „Jestem taki samotny! Pomóż mi, TesTequ!”. Wszedłem więc na stronę Amazon.com, spojrzałem na reklamę nowej wersji czytnika i zrozumiałem, skąd się wzięły te zero-jedynkowe emocje.

Nowy Kindle dysponuje ekranem o takiej samej wielkości i rozdzielczości jak jego poprzednik, ale ma:

  • o 21% mniejsze wymiary obudowy;
  • o 15% mniejszą masę;
  • o 50% większy kontrast wyświetlacza;
  • wyraźniejsze, ciemniejsze czcionki;
  • 2 razy większą pojemność;
  • wbudowaną bezprzewodową kartę sieciową WiFi;
  • poręczniejszy układ klawiszy.

Oprócz tego czytnik ten można ubrać w gustowną i kosztowną ($34.99) okładkę oferowaną w 7 kolorach. Jeszcze droższa ($59.99) wersja kindlowego „ubranka” wyposażona jest w ledową latarkę do czytania o zmroku na werandzie lub nad jeziorem.

A co ma do tego wszystkiego tytułowy parytet? Otóż, po głębszej analizie problemu, doszedłem do wniosku, że powodem ekscytacji mojego Kindelka nie są parametry nowej wersji urządzenia. Prawdziwą przyczynę stanowi fakt, że

Kindle 3 jest kobietą!

Smuklejszą, lżejszą, piękniejszą i pożądającą wspaniałej garderoby!

Nie mogłem pozostać obojętny na cierpienia mojego wiernego towarzysza czytelniczych podróży i zamówiłem Kindelkę. Teraz razem drżymy z niecierpliwości, wiedząc, że Kindelka czeka na odprawę celną w magazynie UPS na warszawskim Okęciu.

Jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie, napiszę już niebawem.

Rozebrałem się do naga

Kiedyś, gdy miałem szesnaście lat i nikogo nie było w domu, rozebrałem się do naga, stanąłem przed dużym lustrem i obejrzałem się od stóp do czubka głowy. Oglądając siebie w taki sposób, sporządziłem listę wszystkich swoich niedoskonałości, a przynajmniej tego, co za nie uznawałem. Na przykład (a to tylko przykład), miałem za gęste brwi i dziwny kształt paznokci u rąk – były to tego rodzaju rzeczy. Gdy, o ile dobrze pamiętam, doszedłem do dwudziestej siódmej niedoskonałości, zrobiło mi się niedobrze i zrezygnowałem. Oto, co wówczas pomyślałem: Jeśli tyle widocznych części mojego ciała odbiega od tego, co jest normą, kiedy zacznę roztrząsać inne swoje atrybuty – charakter, inteligencję, wytrzymałość i tym podobne – lista będzie nieskończenie długa.

Bycie szesnastolatkiem to bardzo kłopotliwy stan. Człowiek zamartwia się drobiazgami i nie potrafi określić obiektywnie, gdzie się akurat znajduje; staje się biegły w dziwnych, bezsensownych rzemiosłach i popada w niewolę niewytłumaczalnych kompleksów. Dorastając, uczy się metodą prób i błędów dostać to, czego chce, i odrzucać to, co niepotrzebne. Gdy zaczyna się rozpoznawać własne wady i godzić z faktem niemal nieskończonej liczby niedoskonałości, najlepiej zająć się swoimi mocnymi stronami i nauczyć żyć z tym, co się ma.

Haruki Murakami „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” (161-162)

No problem – to projekt

Chcesz nie mieć problemów?

Zacznij stosować metodę GTD (Getting Things Done) Davida Allena!

Dzięki zastosowaniu GTD każdy problem staje się sprawą do załatwienia, która ląduje w twojej skrzynce spraw przychodzących. Następnie jest przez ciebie analizowana i, jeśli na to zasługuje, staje się Projektem. Wówczas określasz rezultat, który chcesz osiągnąć oraz Najbliższe Działanie, które prowadzi do tego celu. Jeśli sprawa nie jest pilna, ląduje na liście Może/Kiedyś i dojrzewa.

W ten sposób, dzięki aktywnej postawie, stosując GTD, przekształcasz wszystkie problemy w Projekty i masz poczucie, że panujesz nad swoim światem.

Bo GTD nie jest sposobem na to, żebyś natychmiast zrobił wszystko, co jest do zrobienia.

GTD jest metodą ustawiania spraw na właściwych torach.