Fakap marketingowy

FAKAP4To wszystko jest wielką ściemą. Wielką ściemą opartą na motywacyjnych gadkach, mantrach i łgarstwach w polewie wazelinowej. Żeby wkręcać innych, marketingowcy sami muszą wierzyć w durnoty, które sprzedają kolejnym zastępom nawróconych naiwniaków. Oto prawda, która wyłania się z książki „Fakap, czyli moja przygoda z korpoświatem” Dana Lyonsa. Poniższe cytaty są celnym świadectwem tego stanu rzeczy:

Marketing internetowy nie jest aż tak plugawy jak internetowe porno, ale nie jest od niego wiele lepszy.

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 68]

Pracuję dla ludzi, którzy zapychają twoją skrzynkę odbiorczą śmieciami. To internetowy odpowiednik natrętnych telemarketerów, jacy dzwonią do ciebie w porze obiadowej, żeby sprzedać ci nowe okna czy kolektory słoneczne na dach.

Racjonalizuję problem, przekonując się w duchu, że może robota jest podła, ale niekoniecznie zła. Nie jesteśmy Hitlerami Internetu. Po prostu wkurzamy ludzi. Jasne, prawdopodobnie czynimy świat nieco gorszym, ale tylko odrobinę. A przynajmniej to sobie powtarzam.

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 71]

Świat internetowej sprzedaży i marketingu aż roi się od tych, co w drodze do pracy słuchają audiobooków Tony’ego Robbinsa i marzą o uwolnieniu wewnętrznej siły, tych, co lubią ckliwe, wazeliniarskie gadki motywacyjne, jak być pełnym pasji, podążać za marzeniami i pokonać strach.

Pokonaj strach! Nie mam pojęcia, czego ci wszyscy marketingowcy się boją, ale według nich świat pełen jest obaw, które trzeba przełamać. Może lubują się w tej retoryce, bo to ona sprawia, że sprzedaż i marketing internetowy wydają się epicką przygodą, a nie monotonną, śmiertelnie nudną robotą, którą tak naprawdę są. Na konferencjach marketingowych pełno jest uzurpatorskich guru i liderów myśli, wyciskających z siebie na scenie siódme poty i bijących podczas wystąpień pianę o nawiązywaniu więzi z klientami i zgłębianiu holistycznego, wrażliwego na uczucia marketingu.

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 87]

W skrócie chodzi o to, że Skrzydłowy chce zmienić blog na głupszy. W pewien przewrotny sposób to fascynujące. Skrzydłowemu przyświeca jeden cel: zdobyć leady. Gdyby analiza naszego software’u wykazała, że najwyższy współczynnik konwersji wywołują posty, gdzie w kółko powtarza się słowo „psiakupa”, tak jak tutaj:

psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa

psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa

psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa

psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa psiakupa

to Skrzydłowy publikowałby tekst na blogu. Codziennie. Trzy razy dziennie. Dwanaście razy na dzień, gdyby spece od oprogramowania powiedzieli, że dwanaście powtórzeń działa lepiej niż trzy. To naprawdę nie ma dla niego żadnego znaczenia. Skrzydłowy nie jest zły. On po prostu ma normy do wyrobienia.

Serce mi zamiera. Nie jestem zły. Jestem zawiedziony. Zdaję sobie sprawę, że na produkcji tej gównianej treści pewnie ubijemy dobry interes. Jednak nie po to zatrudnia się byłego dziennikarza technologicznego z „Newsweeka”.

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 112]

Marketingowcy mają obsesję na punkcie przywództwa. Wybierz się na jakąkolwiek konferencję marketingową, a na pewno usłyszysz mówcę, oznajmiającego sali pełnej bumelantów marketingu o szklanym wzroku, że wszyscy są liderami.

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 124]

„Jeżeli nie możesz olśnić ich błyskotliwością, wciśnij im bzdurę.” – W.C. Fields

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 189]

Halligan popełnił klasyczną gafę Kinsleya, nazwaną tak na cześć dziennikarza Michaela Kinsleya. Stwierdził on, że nietakt to pomyłka polityka, który niechcąco wyjawił swoje prawdziwe przekonania. „Gafa polega na tym, że polityk mówi prawdę”.

[Dan Lyons, „Fakap”, s. 205]

10 myśli w temacie “Fakap marketingowy

  1. „Żeby wkręcać innych, marketingowcy sami muszą wierzyć w durnoty, które sprzedają ”
    I dojdzie do tego, ze ci marketingowcy sami od siebie zacnom te durnoty kupować, a wte klient juz nie bedzie potrzebny :)

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Już sie ucieszyłam że Dan Lyons wydał nową książkę, a to tylko dziwaczny polski tytuł dla ‚Disrupted’. Naprawdę dziwaczny. Książka jest super, strasznie odważna. Z rozpędu przeczytałam zaraz po niej ‚Chaos monkeys’ Martinez’a (o których chyba TesTeq pisał swego czasu). Oj, to jest dopiero hardcore. Dan Lyons wydał mi się nagle kurtuazyjnym dyplomatą, którym oczywiście nie jest.

    Polubienie

  3. @Anna: O, nie pisałem o małpach i nawet tej książki nie przeczytałem. Dziękuję za podpowiedź!
    Trochę mi szkoda Lyonsa, bo wydaje mi się, że bardzo zestresowała go praca w HubSpocie. Chyba nie spodziewał się aż takiej dawki cynizmu w swoim życiu.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ups, wydawało mi się, że czytałam o małpach na TesTeqowym blogu. Może to były inne małpy.
    Co do HubSpotu, zabawne jest to, że firma ma super przyjazny, zero-agresywny wizerunek. Pamiętam, że kiedyś czytywałam z nabożeństwem ich bloga i nawet zrobiłam sobie ten ich content marketing quasi-certifikat. Nawet byłam na jednym małym evencie organizowanym przez oddział w Dublinie; było całkiem niekorporacyjnie i sympatycznie. Ale, jak wiemy, pozory potrafią mylić…

    Polubienie

  5. @Anna: Czasem różne działy jednej firmy mają zupełnie inny charakter. Poza tym Dan Lyons wyraźnie nie wpasował się w to towarzystwo. Odnoszę wrażenie od początku był „na nie”.

    Polubione przez 1 osoba

  6. To prawda, czasem różne działy lub oddziały tej samej firmy mogą funkcjonować jak osobne jednostki. A jednak…. Jeśli firma na swoim blogu w kółko powtarza że cold-calling jest bardzo przestarzały, szkodliwy i należy go wykrzewić jak najszybciej, a sama zatrudnia armię nisko płatnych, nisko wykwalifikowanych ludzi właśnie do cold-callingu, no to chyba coś jest nie tak. To prawda, że Dan nie starał się dopasować do kultury firmy, ale też byłoby to dziecinne z jego strony, biorąc pod uwagę jego doświadczenie życiowe i zawodowe. Pytanie tylko, po co on tam był tak długo????

    Polubienie

  7. @Anna: Zgadzam się, że firma powinna działać zgodnie z zasadami, które głosi.
    A na pytanie, dlaczego Dan był tam długo, odpowiada on sam: dla pieniędzy. Poszedł tam dla pieniędzy, a potem trwał, żeby zrealizować swoje opcje na akcje. Może też chciał zmienić tę firmę, ale wiem z własnego doświadczenia, że zmienić firmy się nie da, jeśli nie jest się jej właścicielem lub większościowym udziałowcem.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.