10 lat ze zrozumieniem

EDUKACJADziesięć lat temu rozpocząłem swoją krucjatę przeciwko „czytaniu ze zrozumieniem”. To znaczy nie przeciwko samemu „czytaniu ze zrozumieniem”, ale przeciwko używaniu tego zwrotu przez autorów, którzy uwielbiają tak strofować czytelników, żeby podkreślić swoją wyższość. To nie tak! Obowiązkiem autora jest pisanie ze zrozumieniem, czyli takie formułowanie swoich myśli, żeby odbiorca nie miał żadnych wątpliwości co do ich znaczenia.

Jest to szczególnie ważne w biznesie i zarządzaniu, gdzie nie chodzi tylko o jałowe dysputy i przekomarzanie się, ale o konkretne działania. Gdy czytelnik nie zrozumie publicystycznego „pimpa-limpa”, jedyną szkodą będzie jego zniecierpliwienie, frustracja lub blokada, którą autor zafunduje mu na Twitterze. Natomiast gdy pracownik nie zrozumie, co napisał do niego szef, może bardzo poważnie, acz całkiem nieświadomie zaszkodzić i swojej firmie, i swojemu przełożonemu.

Z tego powodu dziesięć lat temu sformułowałem następujące hasło:

Pisz ze zrozumieniem, a będziesz tak odczytany.

Mówiąc inaczej: to nadawca odpowiada za prawidłowe zrozumienie informacji przez odbiorcę.

Wiem, że taka zmiana nastawienia jest trudna. Wiem też, jak wielką pokusę stanowi chęć wystrzelenia w kierunku dyskutanta, polemisty albo trolla apelu o „czytanie ze zrozumieniem”, ale… to jest bez sensu.

Jeśli intuicja podpowiada ci, że masz do czynienia z trollem, to po co w ogóle dyskutujesz? Wycisz lub zablokuj drania i po kłopocie.

Jeśli zaś jesteś przekonany, że rozmawiasz z czytelnikiem skupionym na meritum, to załóż, że starał się on uważnie przeczytać twój tekst i bądź mu za to wdzięczny. Mógł przecież poświęcić swój czas na zupełnie inne zajęcia, obejrzeć serial w telewizji albo pójść na spacer. Jeśli wytyka ci błąd, podziękuj mu za pomoc i popraw tę nieszczęsną literówkę! Dyskutując, cierpliwie tłumacz, co miałeś na myśli i dlaczego uważasz to za słuszne. Albo przyznaj, że się myliłeś, i zmień zdanie.

Twoim celem jest przecież przekonanie do siebie tej wspaniałej osoby, która zainteresowała się twoją twórczością, a nie rozważanie jej zdolności do „czytania ze zrozumieniem”.

Pisz ze zrozumieniem i bądź wdzięczny, że w powodzi atrakcyjnych treści ktoś w ogóle chce przeczytać to, co napisałeś!

10 myśli w temacie “10 lat ze zrozumieniem

  1. Dawno temu opracowano kilkanaście zasad pisania zrozumiałych komunikatów.
    Jedne z ważniejszych to te, które mówią o dostosowaniu języka do odbiorcy i o uświadomieniu sobie, że teraz tekstów się nie czyta, a raczej skanuje szukając potrzebnych treści.
    Jest też kolejny aspekt komunikacji. Przekaz jest także odzwierciedleniem stosunku do czytelnika. Jeśli piszesz niechlujnie, z literówkami, nadużywasz ozdobników – to znaczy, że zachowujesz się jak paw, a nie kura czytelnie komunikująca „zniosłam piękne jajo”.

    Polubienie

  2. @Orginal_Replica: Nic dodać, nic ująć. Sam mocno walczę ze zbyt długimi zdaniami. Czasem wygrywam, czasem przegrywam. ;-) Wczoraj czytałem jakiś artykuł (nie wiem już na jaki temat) i jedyne, co zapamiętałem, to kwieciste zdania pełne zbędnych szczegółów. Mniej więcej takie:
    „Wujek Tomek, który dorobił się na uprawie tulipanów gdzieś pod Zieloną Górą i potem sprzedał swoje 150-hektarowe gospodarstwo jakiemuś Niemcowi, żeby zafundować sobie piękną posiadłość na Mazurach albo na Suwalszczyźnie i tam wieść żywot rentiera, czytając ambitne dzieła literackie, bo wcześniej nie miał na to czasu, a zawsze o tym marzył, ale zamiast na filologię poszedł na studia rolnicze, prosi o sól.”

    Polubienie

  3. „Obowiązkiem autora jest pisanie ze zrozumieniem”
    I bez owijania w bawełne. A tymcasem… weźmy takik autorów kryminałów. Skaranie boskie z nimi! Przez caluśkom ksiązke owijajom w te bawełne i owijajom, coby dopiero na samiućkim końcu ujawnić, fto był mordercom. Tak jak by nie mozno było tego wyjaśnić od rozu, juz na pierwsej stronie :)

    Polubione przez 1 osoba

  4. @owcarek podhalański: Autorów kryminałów zapraszam na szkolenie. Nauczę ich TERAZ, jak już dziś ujawniać, kto zabije jutro… :-)))

    Polubione przez 1 osoba

  5. Częściowo zgodzę się z Tobą. Są teksty kompletnie nieczytelne i tu masz rację, wypadałoby popracować nad formą. Jednak czasem bywa tak, że tekst jest jasny, klarowny, sensowny, autor się stara, a mimo wszystko nie wszyscy są w stanie zrozumieć. Samo zrozumienie czy pojmowanie, moim zdaniem oczywiście, nie zależy do końca tylko od autora tekstu, a w równej mierze od tego, kto go czyta. Niektórzy patrzą bardzo wąską perspektywą. Nie widzą panoramy, tylko wąski pasek. Ci będą mieli problemy z właściwym rozumieniem. Na przykład osoby w depresji, z zaburzeniami psychicznymi, lękami, są zamknięci we własnych schematach, nie umieją wyjść poza ten swój schemat. Oni mogą widzieć, to co chcą zobaczyć i tak samo będzie ze zrozumieniem. Czasem mam wrażenie, że nie da się niektórym wytłumaczyć nic, bo zawsze zobaczą to, co chcą. Własną perspektywę, swój subiektywny odbiór, uzależniony od bardzo wielu czynników. Od ich psychiki, środowiska, doświadczeń, od wielu rzeczy.

    Poza tym, widzę tu jeszcze inny problem. Nasza komunikacja ogólnie mocno kuleje. Żyjemy w dobie „buziek”, „emotek” i mam wrażenie, że gdyby tak je zabrać, usunąć, zabronić, to ludzie przestaliby cokolwiek rozumieć. Pogubią się, nawet z wydawałoby się czytelnymi komunikatami. Czasem, kiedy nie dodam tego uśmiechu na końcu, niektórzy nie wiedzą, czy mają się roześmiać, czy obrazić. Kiedy nie było komputerów, uczyłam się komunikacji na dworze, z dzieciakami, w realu. Nie było „buźki”, była twarz pokazująca emocje. A dziś? Mamy Insta, Fb i inne portale. Zatracamy zdolność czytania z ludzkiej twarzy, tych prawdziwych emocji. Zamiast okazywania miłości, wysyła się w wiadomości serduszko. To nie jest komunikacja. I wcale nie dziwię się, że zdolność rozumienia również zanika.

    Przepraszam za tak długi komentarz. Problem jest na tyle istotny, że krócej zwyczajnie się nie dało. Temat można ciągnąć jeszcze długo.

    Pozdrawiam.

    Polubienie

  6. @Anita: Jak możesz! Jak możesz przepraszać za taki wspaniały, wnikliwy komentarz, który przeczytałem z wielką uwagą.
    Odpowiedziałbym tak: nie jesteśmy w stanie formułować naszych tekstów tak, żeby rozumieli je wszyscy. Ale starajmy się, żeby rozumieli je ci, do których są adresowane. Jeśli ktoś z naszej grupy odbiorców nie zrozumiał, tłumaczmy, ale bez apeli o „czytanie ze zrozumieniem”. A inni… Cóż, nie wdawajmy się w niepotrzebne kłótnie, pogódźmy się z faktem, że nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkich i naprawić całego świata.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.