Ile to czasuje?

CZASUJE„Rzeczy, które masz, w końcu biorą cię w posiadanie.” – powiedział Tyler Durden, bohater filmu „Fight Club”. Kiedy jesteś dzieckiem, chcesz mieć jak najwięcej zabawek. O ich wygląd i sprawność troszczą się twoi rodzice. Dorastasz, ale twój apetyt wcale nie słabnie. Jedynie zabawki są coraz kosztowniejsze i na ciebie spada odpowiedzialność za ich utrzymanie.

Kupujesz samochód i oprócz przyjemności śmigania po szosach otrzymujesz w pakiecie opłacanie ubezpieczenia, wizyty w stacji obsługi, mycie, konserwację i wymianę opon co pół roku.

Kupujesz działkę na wsi i oprócz przyjemności wyrwania się raz na tydzień z miejskiego zaduchu otrzymujesz w pakiecie odkurzanie domku, mycie szyb, koszenie trawy i troskę o to, żeby nikt zimą nie zdewastował twojego dobytku.

Kupujesz jacht i oprócz przyjemności przemierzania malowniczych akwenów otrzymujesz w pakiecie dbanie o wygląd łodzi, jej konserwację, jesienne przygotowania do zimowania i wiosenne wodowania.

Czy tym marudzeniem chcę cię zniechęcić do posiadania czegokolwiek? Tak, chcę cię zniechęcić do posiadania CZEGOKOLWIEK w dosłownym znaczeniu tego słowa. Dlaczego? Ponieważ warto mieć tylko te rzeczy, które są ci naprawdę potrzebne, oraz te, które – jak to określa Marie Kondo – „wywołują w TOBIE radość”. Nie te, których będą ci zazdrościć koledzy lub sąsiedzi, ale te, które TOBIE sprawią radość nawet wtedy, kiedy nikogo nie będzie w pobliżu.

Dlaczego powinieneś się tak ograniczać?

Ponieważ rzeczy, które kupujesz mają swoją cenę nie tylko w wymiarze finansowym, ale także czasowym. Zastanawiając się nad zakupem, zawsze zadaj sobie pytanie: „Ile to czasuje?” – to znaczy, ile czasu będziesz musiał poświęcać na utrzymywanie danego przedmiotu w takim stanie, który będzie ci przynosił radość. Możesz oczywiście kupić samochód i postawić go w garażu, możesz kupić działkę i pozwolić, żeby zarosła krzaczorami, możesz też kupić jacht i przycumować go na wieki w przybrzeżnych szuwarach, ale przecież nie o to chodzi! Żeby nabytki te cieszyły twoje oko i dobrze ci służyły, muszą być zadbane, a to kosztuje – albo twój czas, albo kolejne pieniądze, jeśli komuś zlecisz konserwację i obsługę.

Gdy oświadczyłem na Twitterze, że jeżdżę samochodem średniej klasy, który mi w zupełności wystarcza, ktoś odpowiedział, że gdyby mnie było stać, to bym sobie kupił drugi, większy. Otóż nie. Niezależnie od tego, czy mam w skarpecie zwitek banknotów, czy nie, nie chcę wydawać swojego CZASU na drugi samochód. Bo pieniądze mogę zarobić, ale czasu nikt mi nie zwróci.

Dlatego, przymierzając się do kupna jakiejś nowej zabawki, bierz pod uwagę nie tylko to, ile ona kosztuje, ale też to, ile cię będzie w przyszłości czasowała.

33 myśli w temacie “Ile to czasuje?

  1. Do opisanej przez Ciebie postawy się dorasta. Szybsze dorastanie ułatwia poczucie własnej wartości. Brak tej cechy wiele osób próbuje zastąpić nowymi gadżetami czy partnerami. Niektórzy do ostatniego dnia pobytu nie wierzą, że trumna nie ma kieszeni.
    Czym innym jest natomiast potrzeba użytkowania (w PL częściej posiadania) przedmiotów niezbędnych do uprawiania zawodu czy wygody życia.
    Było dla mnie rzeczą oczywistą, że dr JK miał własny samolot, bo przy skali jego interesów samolot był drobnym kosztem oszczędzającym mnóstwo czasu. Taki sam samolot w posiadaniu przedsiębiorcy o kilkudziesięciomilionowym obrocie to „pawi ogon”. Winda w jednopiętrowym domu dla osoby na wózku to ułatwienie życia, u sprawnych ruchowo gadżet itp.
    Wiek również sprzyja takim czasujowym rachunkom – masz prawie stały krąg znajomych nie z powodu rzeczy, które posiadacie. Więzią jest przyjemność spotykania się, podobne lub inne poglądy czy sposoby spędzania czasu. Bardzo rzadko masz okazję wywrzeć na kimś pierwsze wrażenie, raczej sam bywasz czasem odbiorcą takich wrażeń.
    Masz pewność, że osiągnięcie szczytu piramidy Maslova to samotność. Przeraźliwa.
    Dodatkowo od pewnego wieku zaczynasz dostrzegać, że Twój indywidualny horyzont czasowy przestał się naciągać jak guma.
    Kiedyś sięgniesz po kalkulator i dane GUSu, żeby obliczyć na ile poranków możesz jeszcze liczyć.
    I wtedy wyrwie Ci się mimochodem słowo, za które może Cię ścigać piesek policyjny z Gorzowa.

    Polubienie

  2. Świetne pytanie! Zawsze mi się wydaje, że język polski jest mało elastyczny, a tu proszę, taka perła neologistyczna! Krótko, do rzeczy i obrazowo. Zastanawiam się, jak można by krócej zapytać ‚Ile to kosztuje energii?’

    Polubienie

  3. @Orginal_Replica: W sprawie samolotów ciekawy jest przypadek Zygmunta Solorza. Żeby mieć możliwość korzystania, ale nie przepłacać, założył firmę Blue Jet (teraz Jet Story), która zarządza flotą samolotów na wynajem. W ten sposób optymalizację i konsumpcję przekuł w nowy biznes.

    Polubienie

  4. @Anna: Dziękuję za miłe słowa! Pytanie „Ile to energiuje?” zupełnie nie oddawałoby zamierzonego sensu. Może zatem: „Jak bardzo wampirzy?”. :-)

    Polubione przez 1 osoba

  5. Poza tym rzeczy nie tylko czasują. ale też oczywiście miejscują. Co też czasem bywa problematyczne.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Świetny wpis.
    Marian Owerko (Bakalland) jest wielkim fanem narciarstwa. Od wielu lat nie kupił ani jednej pary nart dla siebie i swojej rodziny. Po prostu wypożycza za każdym razem i jeździ zawsze na nowych aktualnych modelach. To jest zresztą bardzo logiczne – trzeba mieć box na dachu, narty trzeba przed sezonem serwisować, auto więcej spala paliwa etc.
    Nie pamiętam nazwiska, ale jeden z dużych polskich developerów jest fanem turystyki camperowej. Mimo, że pewnie zakup samochodu za >200 kPLN to dla niego żaden problem i mógłby to sobie pewnie wpuścić w koszta (mobilne biuro na budowach), za każdym razem wypożycza taki samochód. Nie tylko jeździ nowymi aktualnymi modelami, ale nie musi go cały rok utrzymywać, serwisować, gdzieś garażować i co najważniejsze za każdym razem pokonywać te tysiące km do celu podróży. A tak po wyjściu z lotniska wsiada w pachnący, zatankowany, ubezpieczony i przygotowany do wojaży samochód.
    Oba te przykłady pokazują, że nie ważne ile, człowiek ma na koncie. Ważne, jak optymalnie potrafi korzystać z tych pieniędzy. Wakacje camperem czy szusowanie na alpejskich stokach to marzenie pewnie niejednego Polaka żyjącego z długopisem w ręku od pierwszego do pierwszego.
    @Orginal_Replica pisze o dorastaniu. Coś w tym musi być. Znam firmy garażowe, których właściciele parkują za bramą luksusowe Q7 czy X6. Znam też dużo większe firmy, a na podjeździe stoi zazwyczaj „tylko” RAV4 czy zwykły Passat. Pieniądze chyba lubią dyskrecję.

    Polubione przez 1 osoba

  7. Marian Owerko to bardzo dobry przykład, że zasady i nauki wpojone przez ojca procentują w dorosłym życiu dziecka. Na innym poziomie spirali, lecz pozytywnie.
    Beczki z kiszonymi ogórkami topiło się w stawie (taki ówczesny rodzaj konserwacji produktu) – było to bezkosztowe, ale do wyciągania tych beczek w zimie – a zimy w Janowie Podlaskim bywały tęgie – trzeba było i lód porąbać i ciągnąć te beczki „z krzyża”…

    Polubione przez 1 osoba

  8. @Grzegorz: Nie warto kupować tego, co można wypożyczyć, a nie zależy nam na własności. Z drugiej strony konia z rzędem temu, kto potrafi wypożyczyć deskę windsurfingową nad polskim morzem na początku czerwca lub we wrześniu…

    Polubienie

  9. @Orginal_Replica: Mariana Owerkę widziałem tylko w telewizji i od razu poczułem do niego sympatię. Potrafił skrytykować marny pomysł początkującego przedsiębiorcy, jednocześnie okazując mu szacunek.

    Polubienie

  10. Pozwolisz TesTequ, że uzupełnię Twój post jedną uwagą. Najważniejszą moim zdaniem sprawą są zmiany psychiczne posiadacza. Im więcej człowiek posiada, tym bardziej przekonany jest, że otaczają go sami wrogowie czyhający na jego majątek. Po kilkudziesięciu latach życia mogę stwierdzić, że ANI JEDNA ze znanych mi osób ne wyłamała się z tej reguły. Dotyczy to ludzi znanych mi od dziecka, czy nawet z najbliższej rodziny. To smutne, ale posiadacz przypomina smoka Fafnira ze skandynawskich sag, który życie spędzał na leżeniu na swych skarbach i zagryzaniu wszystkich, którzy się do niego zbliżyli.

    Polubienie

  11. To normalne, bo osoby majętne są bardzo miłe dopóki znaczysz coś w społeczeństwie swą pozycją czy majątkiem. Jeśli zostaniesz nikim, czyli przejdziesz na emeryturę, osoby te nie będą już miały czasu dla Ciebie. Można co prawda zapełnić pustkę organizując wspólne pijatyki, ale w braku nawet tego pozostaje tylko bycie pustelnikiem.

    Polubienie

  12. Wolisz towarzystwo fałszywych przyjaciół czy wielbicieli upojenia alkoholowego, aby tylko nie być nikim? Niki Lauda miał inne zdanie!

    Polubienie

  13. Jak mawiała moja Babcia: „Daj ci Boże dziecko, daj Ci Boże!” Ja najmocniej przepraszam za to, że w moich postach próbuję przedstawić odmienny punkt widzenia na te same sprawy, ale nie robię tego ze złośliwej przekory, ale mam nadzieję znaleźć argumenty dowodzące mojej pomyłki, bo zdaję sobie sprawę, że mój punkt widzenia jest nie do przyjęcia. Jeśli cię to denerwuje albo nudzi, to napisz proszę, abym się wyłączył i nie psuł Ci humoru, bo to uniemożliwia szczery uśmiech. I na wszelki wypadek jeszcze raz przepraszam.

    Polubienie

  14. @Kissa: Nie przepraszaj, ja się nie gniewam. Każdy ma swój punkt widzenia. Moim zdaniem świat wygląda piękniej, gdy skupiamy się na pozytywach. Negatywy oczywiście istnieją, ale przecież całego świata nie naprawimy, więc przynajmniej wymośćmy sobie w nim przyjemne gniazdko!

    Polubienie

  15. Wybacz, ale ja taką hedonistyczną postawę życiową nazywam marzeniem tasiemca! Ponoć umiejętność przystosowania się do warunków jest jednym ze wskaźników inteligencji, a więc tasiemiec powinien być godłem inteligentów, bo we wrogim świecie potrafi znaleźć sobie ciepłe bezpieczne i wygodne gniazdko wraz zapewnionym żywicielem. A negatywny pogląd na ludzi i świat wyznaję odkąd doszedłem do wniosku, że to nie Bóg stworzył człowieka, ale Szatan stworzył całą żywą przyrodę. Dlatego wszyscy zmuszeni jesteśmy walczyć ze wszystkimi i silniejsi lub cwańsi zjadają słabszych, głupszych czy wrażliwszych, aby przeżyć. Innego wyjścia nie mamy. Nie pamiętam dokładnie tytułu ani nazwiska autora, ale wiele lat temu czytałem książkę o sektach i m. in. satanistach. Wynikało z niej, że satanizm jest bardzo korzystny przy leczeniu depresji i po wyleczeniu ludzie kierujący się ideałami satanistycznymi osiągają świetne wyniki w biznesie i w polityce. Może to dlatego muzułmanie twierdzą, że naszą zachodnią cywilizację opanował Szatan? Czego ano sobie ani nikomu nie życzę!

    Polubienie

  16. @Kissa: Proszę, proszę! Nawet nie wiedziałem, że rozmawiam z satanistą. ;-) Świat nie jest wrogi, tylko jego zasoby są ograniczone. Lub nasza umiejętność ich wykorzystania. Dlatego je sobie wydzieramy.
    Swoją drogą wolę być hedonistą niż satanistą. ;-)

    Polubienie

  17. Nie wiem, skąd wniosek, że jestem satanistą! Ponoć sataniści oddają cześć Szatanowi, co nigdy nie przyszłoby mi do głowy, patrząc na świat, jaki rzekomo stworzył!

    Polubienie

  18. Znalazłem ten fragment o satanizmie: „fragment książki Jacka Golędzinowskiego „Sekrety Masonów i…” dotyczący satanizmu:
    „… Z reguły bowiem sataniści-nowicjusze rekrutują się spośród życiowych nieudaczników, ludzi przegranych, nie rozumiejących otaczającego ich świata. […] Co ciekawe działalność Świątyni Trapezoidu (satanistów – przyp. mój) przez wielu badaczy uważana jest za skuteczną metodę przywracania społeczeństwu jednostek nieprzystosowanych do życia w nim, a więc za swoistą formę terapii. […] Te cechy charakteru, które w opinii dotychczasowego środowiska uchodziły za złe, naganne spotykają się ze zrozumieniem, co więcej – z uznaniem. Stopniowo przestaje on postrzegać siebie jako odmieńca, zanika poczucie winy stanowiące barierę dla jego skutecznych działań. (Wychowanie satanistyczne powoduje, że satanista swym działaniem przestaje różnić się od działań innych członków społeczeństwa. W Polsce w 95% katolickiego – przyp. mój) […] W rezultacie zaś adept satanizmu zwiększa swe szanse na sukces, staje się bowiem lepiej przystosowany do życia w świecie (w 95% katolickim – przyp. mój) […] Nie ulega wątpliwości, ze kieruje się on intencją przechytrzenia, oszukania innych. Że dąży do uzyskania przewagi za wszelką cenę. Że w jego postępowaniu nie ma miejsca na altruizm, miłość i inne wyższe uczucia. Że służy ZŁEMU.”

    Polubienie

  19. Podobno czytanie książek zwiększa ilość synaps i tym samym zwiększa wyobraźnię.

    Polubienie

  20. Szczególnie! I koniecznie pamiętaj o spożywaniu tłuszczu o zawartości kwasów omega ileś tam, bo jest on niezbędny do przenoszenia informacji z brzucha do mózgu i odwrotnie! Zalecam czytanie przy jedzeniu.

    Polubienie

  21. Broń Boże TesTequ! Jeśli jako smalec alfa odżywiasz się samcem alfa, to staniesz się szmalcem do kwadratu i trzeba będzie wyciągać z Ciebie pierwiastek! I przyjemnie Ci tak będzie z tym marnym pierwiastkiem wyciągniętym na wierzch? Myśl trochę o przyszłości!

    Polubienie

  22. Jak na pierwiastek to może i jest przyzwoity, choć lepiej byłoby, gdyby był nieprzyzwoity. Ale gdybyś Ty TesTeq zobaczył POTĘGĘ!…

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.