Martwię się, więc jestem

zmartwie„Martwię się, więc jestem” – tą modyfikacją słynnego stwierdzenia Kartezjusza „myślę, więc jestem” zamierzam przejść do historii. Ale… dlaczego ja – człowiek, który napisał książkę będącą swego rodzaju manifestem przeciwko martwieniu się – głoszę teraz, że obawy związane z przyszłością stanowią istotę człowieczeństwa?

Otóż prawda jest taka, że dla zwierząt przyszłość po prostu nie istnieje. Reagują na to, co się dzieje tu i teraz i do głowy im nie przyjdzie, że można zawczasu pomyśleć o tym, co się kiedyś wydarzy. A tym bardziej spekulować, jakie jest prawdopodobieństwo, że w ogóle się wydarzy.

Myślisz, że wiewiórka gromadzi jesienią pożywienie dlatego, że jest taka zapobiegliwa? Nic z tych rzeczy. Robi to, ponieważ tak nakazuje jej instynkt i zachowanie innych przedstawicielek jej gatunku. A potem z radosnym zdziwieniem odnajduje te swoje skarby. Nie swoje też – dla niej to bez różnicy. Odnajduje je nie dlatego, że pamięta, gdzie co schowała, ale dlatego, że – zgodnie ze starym przysłowiem wiewiórek – kto szuka, ten znajdzie.

A człowiek? Wiele tysięcy lat temu pewien geniusz przysiadł na kamieniu przed swoją jaskinią i wynalazł przyszłość. Zauważył, że jeśli coś się wydarzyło, to może się powtórzyć. Może, ale nie musi. I zaczął się martwić.

Martwienie się dało człowiekowi pierwotnemu olbrzymią przewagę, która pozwoliła mu stać się absolutnym władcą planety. Nauczył się wyprzedzać działania innych stworzeń, zapobiegać ich atakom, wykorzystywać ich słabości i skutecznie na nie polować.

Tyle tylko, że obecnie nie czyhają już na nas krwiożercze drapieżniki i nie musimy z dzidą w ręku zdobywać pożywienia. Za szafą nie czai się tygrys, a po polędwicę idziemy do pobliskiego sklepu, uważając tylko, żeby jakiś inny przedstawiciel naszego gatunku nie rozjechał nas na przejściu dla pieszych.

Mamy za to tysiące mniejszych lub większych spraw na głowie, które z braku innych zagrożeń stają się głównym źródłem naszych zmartwień i niepokoju.

Czy słusznie?

NIE! To są sprawy do załatwienia a nie do zamartwiania się!

Każde zmartwienie możesz przemienić w skuteczne, bezstresowe działanie, postępując zgodnie z następującym planem:

  1. Zapisz zmartwienie.
  2. Zastanów się, jakiej zmiany w otaczającym cię świecie powinieneś dokonać, żeby to zmartwienie zniknęło.
  3. Określ pierwszy krok prowadzący do tej zmiany.
  4. Wykonaj ten krok.
  5. Określaj i wykonuj kolejne kroki, aż zmiana się dokona albo zmartwienie przestanie być zmartwieniem.

OK, to teraz weź kartkę i zapisz na niej co najmniej jedno zmartwienie. A potem zastosuj do niego powyższą procedurę.

Powodzenia!

Polub moją książkę „Teraz!” na Facebooku!

14 myśli w temacie “Martwię się, więc jestem

  1. Smaczne: – „zgodnie ze starym przysłowiem wiewiórek – kto szuka, ten znajdzie”. Teraz już wiem, jak będzie się niedługo nazywała wiodąca partia „Partia Wiewiórów”. :)

    Polubienie

  2. Jak zwykle bardzo celna obserwacja. Dzięki :)
    Przy okazji takie spostrzeżenie, że od tysięcy lat wielu ludzi wymyśla i stosuje masę używek aby na jakiś czas pozbyć się choć części zmartwień – czyli na chwilę nie potrafić przewidywać. I pewnie niejeden przy tym dał radę stać się „wiewiórą”…

    Polubienie

  3. Dokładnie tak robię tylko nie nazywam to sprawami lecz projektami. Projekt to coś, co załatwia sie w wielu krokach. Dawno już zauważyłem, że codzienne GTD nie działa bo nadal się czymś martwię. Wtedy też w moim notesie GTD utworzyłem osobną stronę na listę projektów. Jest ona źródłem kolejnych kroków wpidywanych na strony codziennego GTD. Od tamtego momentu mam zmartwienie – zapomniałem jak to jest się martwić :)

    Polubienie

  4. 1. Smadny Mnich sie skońcył.
    2. U bacy w skrzince jest zapas Smadnego Mnicha.
    3. Pierwsy krok – i pare następnyk – powinien być ku tej skrzince.
    4. No to na rozie! Lece wykonać ów pierwsy krok… :)

    Polubienie

  5. @Kuba Dirska: Dziękuję! Rzeczywiście, aspekt używek może tu być istotny, ale co na to koala, który nie jest człowiekiem, a używa na okrągło? :-)

    Polubienie

  6. @owcarek podhalański: Hola, hola, a zdecydowałeś już, którą łapą wykonasz ten pierwszy krok? Człowiekowi łatwiej, bo ma dwie nogi i w dodatku w harcerstwie i wojsku uczą go, że marsz należy zaczynać z lewej.

    Polubienie

  7. @TesTeq Uprawiam trochę własną wersję GTD. Aplikuję do swojego życia tylko te elementy, które zwiększają moje szczęście.

    Polubienie

  8. @a_cappella: Zwierzęta potrafią się troszczyć – tu i teraz. Nie potrafią się martwić w kontekście przyszłości. Wiewiórki rządzą!

    Polubienie

  9. Ja się w ostatnich dniach troszczę (beztrosko) też troszkę po wiewiórczemu a troszkę po ludzku: litrowe słoiki wędrują z piwnicy (i) do piwnicy, bo urodzaj jabłek latoś a szarlotka (zimoś ;)) nie jest zła…:)

    Polubienie

  10. @a_cappella: A potem jaka radość – zabłądzić do takiej piwnicy i znienacka znaleźć słoik z zawartością! ;-)

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.