Szanuj swoją firmę

ziarnkaTen wpis dedykuję wszystkim aktualnym i potencjalnym właścicielom firm. Ludziom, którzy z wielką determinacją walczą o rynkowy sukces, ale często popełniają jeden niewybaczalny błąd: nie szanują swojej firmy. Proponowana przeze mnie metoda uniknięcia tej pułapki nie jest łatwa, ale działa bez pudła. Oto jedno zdanie, które wyjaśnia, na czym ona polega:

Twoja firma nie jest tobą – jest „osobą gospodarczą”, która z tobą współpracuje dla waszego wspólnego dobra.

Nawet jeśli twój biznes jest jednoosobowy, oddziel go od swojego prywatnego istnienia. Nie mieszaj czasu, finansów i spraw do zrobienia w jedną nierozróżnialną masę. Oczywiście nie namawiam cię, żebyś dwa razy chodził do hipermarketu po zakupy: najpierw po baterie do firmowej latarki, a potem po ziemniaki i sałatę na obiad. Ale miej świadomość, co robisz w firmie i dla firmy, a co dla siebie.

Ta separacja jest szczególnie ważna wtedy, gdy zatrudniasz pracowników. Dlaczego? Ponieważ to ty pokazujesz im, jak traktować firmę. Patrząc na to, co robisz, uczą się ją szanować. Albo wykorzystywać. Biorą z ciebie przykład, kiedy:

  • w pracy grasz na komputerze albo siedzisz na Facebooku;
  • bierzesz samochód służbowy, żeby przewieźć deski na swoją działkę i za to nie płacisz;
  • mianujesz wiceprezesem swojego zięcia, żeby „sprawdził się” w biznesie;
  • robisz wszystkie te rzeczy, których nie wypadałoby ci zrobić, gdyby to nie był twój biznes.

Jeśli traktujesz swoją firmę jak folwark, twoi ludzie wejdą w rolę chłopów pańszczyźnianych, kombinujących co robić, żeby się nie narobić, a zarobić i przy okazji wynieść z pracy coś do domu.

Wiem, że moja rada jest trudna w realizacji i być może nawet kontrowersyjna. No bo jak to? Przecież to wszystko twoje! Zainwestowałeś swoje własne pieniądze i masz teraz prawo zrobić z tym, co tylko zechcesz!

Tak! Wcale ci tego nie odbieram. To należy do ciebie i nikt nie zwróci ci uwagi, gdy będziesz codziennie podkradał długopisy. I w tym właśnie tkwi całe niebezpieczeństwo. Fakt, że teoretycznie masz prawo coś robić, nie oznacza, że powinieneś. Bo przed tobą stoi znacznie ważniejsze wyzwanie: zademonstrować własnym przykładem na czym polega szacunek dla firmy, dbanie o jej zasoby i wnoszenie własnego wkładu do jej sukcesów. A nie wynoszenie fantów.

Polub moją książkę „Teraz!” na Facebooku!

23 myśli w temacie “Szanuj swoją firmę

  1. Poszedłbym nawet mały kroczek dalej – miej osobną kartę na zakupy firmowe.
    I tak bierzesz na nie fakturę, ale przy okazji będziesz widział ile kosztów powstaje z drobnych wydatków.

    Polubienie

  2. Słusznie. Tak należy robić. Pytanie tylko, ilu właścicieli jest gotowych na takie „wyrzeczenia”? Pokusa utożsamiania się ze swoją firmą jest olbrzymia. Nie tylko z powodów ekonomicznych. Wielką rolę odgrywają tu emocje i kompleksy.

    Polubienie

  3. „To należy do ciebie i nikt nie zwróci ci uwagi, gdy będziesz codziennie podkradał długopisy”

    Zwróci na to uwagę kontrola ze skarbówki, bo zapewne były wrzucone w koszty, a tymczasem:
    Art. 23. 1. Nie uważa się za koszty uzyskania przychodów:
    (…)
    49) wydatków poniesionych na zakup zużywających się stopniowo rzeczowych składników majątku przedsiębiorstwa, niezaliczanych zgodnie z odrębnymi przepisami do środków trwałych – w przypadku stwierdzenia, że składniki te nie są wykorzystywane dla celów prowadzonej działalności gospodarczej, lecz służą celom osobistym podatnika, pracowników lub innych osób, albo bez uzasadnienia znajdują się poza siedzibą przedsiębiorstwa;

    A jeśli u vatowca samochód użyty do wywiezienia desek na działkę był wpisany do ewidencji jako wykorzystywany wyłącznie w działalności gospodarczej, żeby odliczać 100% VAT, a nie 50%, to oznacza korektę odliczonego już wcześniej VAT i odpowiedzialność karno-skarbową.

    Polubienie

  4. Otóż to! Firma to nie folwark i czasem trzeba bronić firmę przed zakusami właścicielskimi właściciela. W takich sytuacjach mówię: – Tak, to twoja firma i rzeczywiście możesz z nią zrobić dokładnie wszystko, co nie oznacza, że powinieneś sobie strzelać w kolano tylko dlatego, że to jest twoje własne kolano :)

    Polubienie

  5. No tak, my – legaliści musimy brać pod uwagę obowiązujące przepisy. ;-) Znam jednak wielu ludzi, którzy się nimi nie przejmują i uważają, że „jakoś to będzie”.

    Polubienie

  6. Świetne powiedzenie: „Nie strzelaj sobie w kolano tylko dlatego, że to jest twoje własne kolano!” Muszę to zapamiętać.

    Polubienie

  7. Prezes Dariusz Miłek na pytanie, jaki największy błąd biznesowy popełnił w życiu odpowiedział: kupno pierwszego mieszkania.Przyznam, że nie rozumiałem tej odpowiedzi. Przecież kupno mieszkania to inwestycja, o zapewnieniu bezpiecznej oazy dla swojej rodziny nie wspominając. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, co miał na myśli. Po prostu wziął pieniądze z konta firmowego i sobie kupił. Przecież to jego firma. Nie zarobił na nie, nie oszczędzał i nie odłożył odpowiedniej sumy. Zabrał sobie, aby dać sobie.
    Jak widać błędy popełniają nawet najwięksi gracze. Ważne, aby z każdego błędu potrafić wyciągnąć wnioski. Biznes to gra błędów. Kto popełni ich jak najmniej lub w odpowiednim czasie zorientuje się, że popełnia błąd – wygrywa. Łatwo się mówi, trudniej realizuje. Pokusa jest ogromna!

    Polubienie

  8. Świetny przykład! Największą pokusą są niewielkie korzyści, które nie rujnują firmy. Tak łatwo je relatywizować i usprawiedliwiać… Bo przecież „ta nowa altanka ogrodowa przyda się na spotkania biznesowe!” Ale potem to samo, albo nawet i więcej, będzie robiła setka pracowników.

    Polubienie

  9. Wszelkie zmiany najlepiej zacząć od razu, i od siebie. Od dziś nie korzystam w mediów społecznościowych w czasie pracy. nie korzystam też z wszelkich firmowych dóbr, które mam na wyciągnięcie ręki. Jako lider muszę dawać przykład. Do tej pory z różnym skutkiem starałem się egzekwować pewne ustalone zasady w mojej firmie, sam notorycznie je łamiąc.
    Zacząłem Dariuszem Miłkiem, to skończę braćmi Krzanowskimi. Czy wiecie Państwo, że pierwsze Mercedesy kupili dopiero w okresie, gdy zajmowali 16 m-sc na liście „100 Najbogatszych Polaków” rankingu Wprost? Jaki z tego wniosek? Nie miksuj swojego życia z firmą, swoich finansów z finansami firmy. Twoja firma na to nie zasługuje!

    Polubienie

  10. Czasami może to wyglądać groteskowo. Na przykład: stoi na firmowym korytarzu kserokopiarka. Dlaczego szef nie mógłby sobie odbić na niej rysunku kota – do pokolorowania dla swojej córeczki?

    Ale jest na tę groteskę sposób. Obok ogólnodostępnej kserokopiarki można postawić skarbonkę. Każde prywatne użycie, to wrzucenie monety. Gdy się skarbonka zapełni, jest opróżniana, a pieniążki wpłacane na wybrany cel dobroczynny.

    A co do Mercedesów – znam przypadek spółki, która się praktycznie rozpadła, ponieważ jeden wspólnik chciał mieć wypasioną bryczkę, a drugi uważał, że jest to niestosowne.

    Polubienie

  11. Bardzo dobry pomysł ze skarbonką. Biorę!
    Chciałbym skupić się na wątku „samochodowym”, gdyż w mojej ocenie jest to element, który może najbardziej wpływać na szacunek do własnej firmy. W dzisiejszych czasach samochód nie robi już na nikim wrażenia. Niestety do tej pory jest, jeśli nie głównym, to najczęściej popełnianym grzechem przez przedsiębiorców. Zarówno tych początkowych, jak i doświadczonych graczy. Gdzie jest granica, którą nie powinno się przekraczać kupując osobowy samochód do firmy? Czy w ogóle taką granicę da się wyznaczyć? Jak to określić – procent dochodów? Najlepiej byłoby samochód parkować pod firmą i traktować jako element floty. Ale zwłaszcza na początku przygody jest to praktycznie niemożliwe…
    Może całkowicie powinniśmy zrezygnować z zakupu do momentu, jeśli uznamy, że jest to niezbędne i konieczne.

    Polubienie

  12. Samochód służbowy jest potrzebny szefowi, żeby sprawnie docierać na spotkania i tworzyć wizerunek firmy (choć rzadko się zdarza, żeby kontrahenci witali się na parkingu ;-) ). W różnych branżach może to wyglądać różnie. Z pewnością Rolls-Royce profesora Filipiaka (Comarch) i Maybach Ojca Rydzyka to gruba przesada.

    Natomiast inny aspekt sprawy wydaje mi się istotny: nachalna prywata. Na przykład zakup „na firmę” Lexusa dla córeczki. Ja rozumiem, że wrzucanie w koszty amortyzacji/leasingu i eksploatacji jest bardzo opłacalne, ale niezgodne z prawem (samochód nie służy wytworzeniu przychodu). Co gorsze proceder ten stanowi okradanie firmy. Przecież szefunio nie zwraca nic do kasy, ponieważ wówczas wyszłoby na jaw, że to nie są koszty uzyskania przychodu.

    Polubienie

  13. Mnie najbardziej śmieszy fakt, że coraz częściej spotykam na swojej drodze przedsiębiorców, którzy zatrudniają 20 osób, a polityka firmy zaczyna przypominać politykę korporacji. Schody zaczynają się w momencie kiedy ludzie zaczynają się zwalniać, a klienci z powodu braku realizacji wycofywać i szukać ofert u konkurencji. Potem zaczynają się schody w postaci szukania źródeł dochodów. Takim przedsiębiorcom mogą przyjść z pomocą takie firmy ‚wycena spółki’ jednak przecież współpracować z takimi firmami można w inny sposób :) Pozdrawiam!

    Polubienie

  14. @Malinoska: Witam serdecznie i dla porządku usuwam z Twojego komentarza link reklamujący usługę niezwiązaną z tematem wpisu. Pozdrawiam!

    Polubienie

  15. Cześć ciekawy wpis. Tak trzymaj. Jeśli masz czas zapraszam również do odwiedzenia mojej strony regalpremium.pl

    Polubienie

  16. Cześć interesujący wpis. Tak trzymaj. Jeśli masz czas zapraszam również do odwiedzenia mojej strony.

    Polubienie

  17. Cześć :) Fajną masz stronę Często tu powracam bo jestem pewny , że będzie ciekawy wpis. Chyba mamy podobne podejście do niektórych spraw bo czytając wpisy czuje podobnie. pozdrawiam

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.